Polacy swe palcaty mają

08 września 2023

Ciekawostki szermiercze

Polacy swe palcaty mają

 

„A młodzież na dziedzińcu biła się w palcaty
Lub ujeżdżała pańskie tureckie bachmaty”.

Adam Mickiewicz, Pan Tadeusz, s. 31

 

 

Polska sztuka krzyżowa czyli styl walki szablą swoje największe tryumfy odnosiła w XVII wieku. Później z jednej strony rozwój broni strzeleckiej jak też działania zaborców, którym nie zależało, by nasz narodowy styl walki szablą był kultywowany sprawiły, że przeszedł on do historii. Dziś miłośnicy szermierki starają się go odtworzyć bazując na dokumentach z epoki, pamiętnikach i własnych doświadczeniach. Jednym z elementów składających się na sztukę krzyżową było „bicie się w palcaty”, w której szkolono już 7-letnich chłopców, a nieraz też dziewczęta.

 

Polski boken

Czym były palcaty? W feudalnej Japonii, ale też w naszych czasach na treningach kenjutsu używa się głównie bokenów. To drewniana imitacja katany. Wykonany jest z litego drewna i to nim adepci japońskiej szermierki trenują zanim osiągną poziom wyszkolenia odpowiedni, by mogli zaprezentować swe umiejętności z kataną w dłoniach (długi, półtoraręczny miecz samurajów). Innym narodem, który przygotowywał swoich synów do walki ostrą bronią byli starożytni Rzymianie. Legionista miała na swoim wyposażeniu gladius (miecz bojowy) oraz rudis (miecz treningowy z drewna o wadze gladiusa lub cięższy, nim właśnie rzymscy żołnierze wprawiali się w walce podczas treningów, które odbywały się dwa razy dziennie). Co ciekawe rudis otrzymywali gladiatorzy, którzy swoją postawą na arenie wywalczyli wolność. Polacy swoją broń treningową nazwali palcat, a szermierka nim, była jedną z podstawowych umiejętności, które wpajano młodym szlachcicom. W swojej najprostszej wersji był zwykłym kijem wyciętym z gałęzi młodego dębu lub jesionu, pozbawionym sęków. W wersji bardziej rozbudowanej palcat zaopatrywano w osłonę dłoni w postaci kosza z wiklinowej plecionki lub innego materiału.

Niekiedy dodatkowo owijano „ostrze” palcata warkoczem słomy lub materiałem dla osłabienia siły  ciosu.

 

Siedmiolatki do broni

Gdy dziś dziecko ma około siedmiu lat zaczyna naukę w szkole. W czasach gdy władający szablą według systemu sztuki krzyżowej nasi przodkowie bili na polach bitew Moskali, Turków czy Szwedów dzieci ze szlacheckich domów też podejmowały edukację, której jednym z elementów była nauka władnia szablą rozpoczynana od treningów z palcatem. Jan Duklan Ochocki (1766-1848) w swoich Pamiętnikach zapisał:

„[…] wpajano miłość bliźniego, przywiązanie do kraju, szczepione przykładem, podległość nieograniczoną rodzicom, prawu i władzy, którą Bóg postawił dla społecznego porządku, poszanowanie dla starszych, braterstwo dla równych, łagodność i wyrozumiałość dla niższych.

Dalej uczono nas czytać i pisać potrosze, jeździć na koniu i bić się w palcaty. Miałem nie więcej nad lat siedem, gdym przy karabeli, którą zachowałem do dziś dnia, dosiadał już konia i co dzień musiałem, dla wprawy w robieniu bronią, bić się w kije krajką okręcone z Jasiem, synem podstarościego. Tak otarganego nieco chłopaka, w latach dziewięciu lub dziesięciu oddawano zwykle do szkół […] uczeń, wyszedłszy ze szkół, znał łacinę lepiej i mocniej, niż język rodowity, umiał gracko bić w palcaty, a nawet w pałasze […]”.

 

Wprawki i sparingi

Na obrazie Martino Altomonte zatytułowanym „Sejm elekcyjny 1697 roku” artysta utrwalił wydarzenia związane z obraniem na tron Augusta II Mocnego. Oprócz obradującej szlachty, panoramy Warszawy jest na nim scena, która pokazuje jak wyglądał trening palcatami. W prawej dolnej części obrazu widać fechtujących wyrostków, którym bacznie przygląda się „trener”. Dwaj inni z palcatami w rękach obserwują uważanie poczynania „sparujących” kolegów. Być może wkrótce zastąpią ich na tej swoistej „planszy szermierczej”. Kolejny młodzik wybiera broń dla siebie ze stosu, który czeka na wszystkich chętnych do „bicia się w palcaty”.

Oprócz tego dzieła o tym na jakie sposoby walczono palcatami i jak poważnie do tego podchodzono możemy przeczytać np. w relacji francuskiego dworzanina Jana III Sobieskiego, Françoise Paulin Dalerac:

„ ... oprócz tego, aby się dobrze nauczyli pojedynkować, czynią sobie jeszcze exercytacyią [ćwiczenia] przez częste bicie się w kije, którymi młódź ustawiczne czyni experymenta. Widzieć nieustannie prawie [można], na ulicach warszawskich i po innych miastach, tam osobliwie, kędy jest dwór [królewski] zgromadzony, wielkie kupy małych dzieci – chłopców i innej młodzieży – jak się w okrąg formują do bicia w kije, wabią i tych którzy tam przychodzą, dając im kije w ręce, aby się też także i oni popisywali, jako to przechodzącym daje się widzieć […]. Podczas sejmu chłopcy i inni służący, którzy idą za panami, gromadzą się, każdy od swego kraju i wychodzą w pole, dawszy wprzód znać w kotły i trąby zatrąbiwszy. Toż przechodząc zbierają tych, których gdzie napadną [spotkają] na ulicach i onych werbują do swego koła. Tam dopiero, aż do rozlania krwi, chociaż tylko kijami, pojedynkują [się], po plcach się ścigają jedni drugich, w domach pobliskich nachodzą. Po tym wszystkim powracają do miasta jak jakie wojsko regularne. I to się prawie co dzień dzieje, gdy sobie każda partia obierze marszałka. Co jest powinność niedyspensowana [obowiązkowa], w każdym kongresie [spotkaniu] takowych ludzi […] Ten marszałek każdego koła [zgromadzenie], powinien wprzód wiele pojedynków odprawić. Albowiem on, żeby był na marszałka obrany z tej racji powinien wszystkich swoich konkurentów zwyciężyć. Dla czego nienawiść i pragnienie zwycięstwa te koła bardziej niebezpieczne uczyniły ponieważ już i strzelbę nosić do koła zaczynano. A w roku zaś 1669 […] potrzeba było na nich sprowadzać wojsko gwardii królewskiej, ażeby tę hałastrę rozproszyć […]”.

 

Dwóch na dwóch

Z kolei Jędrzej Kitowicz (1728-1804) w swoim dziele Opis obyczajów za panowania Augusta III informuje nas o jeszcze jednej formie treningu czy też walki sparringowej z użyciem palcatów.

„Drugą zabawą podczas rekreacji [czasu wolnego od nauki szkolnej] były kije, zwane palcatami, w które pojedynkowali studenci dwaj a dwaj [parami] z sobą. Ten sposób wielce był potrzebny dla stanu osobliwie szlacheckiego, jako wprawiający młódź do zręcznego w swoim czasie użycia szabli, którą nasi przodkowie na wojnach najwięcej dokazywali. Jakoż było się czemu przypatrzeć, kiedy się dwaj dobrali do palcatów, bili się aż do zmordowania, a tak sztucznie każdy się palcatem swoim układał, zastawiając się ze wszelkich stron a oraz wzajemnie adwersarza swoim przycięciem sięgając, że żaden żadnego ani w gębę, ani w głowę, ani po bokach nie mógł dosiągnąć. I tacy byli to już jak metrowie do wprawiania i uczenia drugich. Co się trafiało i między profesorami młodszymi, tak jezuitami, jak pijarami, że się w kije arcyprzednio bili. Te tedy palcaty u studentów były w najczęstszym używaniu nie tylko na rekreacjach, ale nawet i w samych szkołach, nim nastąpiła godzina lekcji. Jeżeli był który student bojaźliwy, że nie śmiał z drugim stanąć do palcata, musiał taki wiele wycierpieć prześladowania i urągania od całej szkoły, a nieraz i guzów po łbie albo dęgów po plecach naobrywać.”

 

Polacy i Moskale

Walka w parach czy w kole nie była jedyną formą „bicia się w palcaty”. Regularne bitwy z udziałem drużyn opisuje Henryk Rzewuski (1791-1866) wspominając naukę w kolegium jezuickim:

„W szkołach księża jezuici byli zaprowadzili różne zabawy, stosowne do obyczajów polskich, i one nam wielce smakowały; między innemi potykanie się na palcaty. Za klasztorem było miejsce obszerne, a na każdej połowie przy końcu przestrzeni była mogiła usypana, którą nazywano taborem. Szkoła dzieliła się na dwie części, niby na dwa wojska potykające się. Cała wygrana zależała na opanowaniu taboru przeciwnego; i zażarcie biliśmy się, aby swój obronić, a nieprzyjacielski zdobyć. Zwyczajnie dzielono się na Polaków i Moskali, a losy ciągnione stanowiły, do których każdy z nas miał należeć. To pan Tadeusz, co był jednym z najlepszych w palcaty i niemiłosiernie w tych udawanych bojach częstował nacierających na niego; ile razy mu wypadało być Moskalem, najsłabszym nawet bić się dawał. Kiedyśmy podziwiali, że guzy bywało nosi od takich, co ledwo palcat w ręku trzymać umieją, on co słynie z siły: Cóż chcecie, odpowiadał, kiedy ja i żartem znieść nie mogę, żeby Polaków Moskale bili.”

 

Na koniec można stwierdzić jedynie, że nic dziwnego iż polska sztuka krzyżowa świeciła tryumfy skoro od najmłodszych lat przyuczano do walki szablą kolejne pokolenia i dodatkowo wymyślono system szkolenia, który był nie tylko skuteczny, ale dodatkowo w miarę bezpieczny. Pamiętajmy, że nie używano wówczas ani masek szermierczych, ani specjalnych kurtek czy plastronów. Pewnie nie jeden uczestnik „bicia w palcaty” wracał z guzami czy innymi dowodami zaangażowania kolegów.

 

Andrzej Kaim

 

 

 

Zagłębiowski Klub Szermierczy 

41-219 Sosnowiec

 

+48 505 803 773

 

zkssosnowiec@interia.pl

Obserwuj nas

Godziny treningów

Poniedziałek: 17.30-18.30

 

Wtorek: 16.30-18.30

 

Środa: 18.3-20.30

 

Czwartek: 16.30-18.30

 

Piątek: 18.30-20.30

Strona www stworzona w kreatorze WebWave.