Nasze wywiady. Po turnieju w Skawinie
Nowe perełki i cenne lekcje
Z Grzegorzem Dominikiem o postawie naszych szermierzy podczas turnieju w Skawinie, emocjach, które towarzyszą zmaganiom zawodników z jednego klubu i czy porażki są dobrym nauczycielem, rozmawia Andrzej Kaim.
Pierwszy turniej z cyklu Pucharu Żubrów za naszymi zawodnikami i zawodniczkami. Wielu z nich wróciło do domów z medalami. Innym, żeby stanąć na podium zabrakło bardzo niewiele. Oprócz „weteranów” mieliśmy sporo debiutantów. Czas na podsumowanie zmagań w Skawinie.
Pierwsza sprawa to liczebność naszej ekipy. W Skawinie rywalizowało blisko 30 szermierzy z ZKS. Żaden inny klub nie wystawił tak licznej reprezentacji. To efekt naszej wielomiesięcznej pracy. Jeśli chodzi o zmagania w najstarszej kategorii wiekowej to z pewnością nie zawiedli nasi liderzy: Zosia Wolska i Kacper Karczmarczyk (Zosia wygrała zmagania, a Kacper był drugi – przyp. red.). Świetnie spisała się również Emilka Lizak, która oprócz tego, że wywalczyła brąz to po raz pierwszy w swojej karierze wygrała pojedynek z Hanią Niedziałek z UKS Akademia Szermierki Lublin. Jeśli chodzi o rywalizację w młodszych grupach wiekowych to trzeba przede wszystkim pochwalić debiutantów: Alana Popławskiego i Kubę Paczkowskiego, którzy wywalczyli srebro i brąz w kategorii U10 chłopców oraz Hanię Ziętal, która po brąz sięgnęła w kategorii U10 dziewczynek. Cała trójka walczyła bardzo dobrze. Mam nadzieję, że teraz już na stałe dołączą do grona naszych klubowych „perełek”, a w przyszłości wyrosną na mistrzów i mistrzynie.
Liczna reprezentacja to dla klubu i trenerów powód do radości, ale dla szermierzy szczególnie tych z najmłodszych kategorii wiekowych to niestety powód dodatkowej porcji stresu. Siłą rzeczy, wcześniej czy później trafiają na planszy na klubowe koleżanki i kolegów. W Skawinie mieliśmy sporo takich przypadków. Łzy lały się już przed walkami, ale także po nich, kiedy okazywało się, że do kolejnej rundy zmagań przechodzi tylko jedna osoba z ZKS. Czy do takich sytuacji można się przyzwyczaić?
Niestety, rywalizacja między zawodnikami i zawodniczkami z jednego klubu to stały element współzawodnictwa. Emocje, które towarzyszą takim starciom, udzielają się także trenerom. Nie są to łatwe sytuacje ani dla nich, ani dla nas. Jednak trzeba pamiętać o tym, że w zmaganiach indywidualnych tylko jedna osoba jest tak naprawdę szczęśliwa – ta, która staje na najwyższym stopniu podium. Reszta musi pogodzić się z tym, że na którymś z etapów rywalizacji poniosła porażkę. To, co można było zaobserwować podczas walk koleżanek czy wręcz przyjaciółek, po tym jak już wylały morze łez przed walką, później stawały na planszy i walczyły o zwycięstwo.
Zmagania turniejowe w porównaniu do rywalizacji podczas sparingów to zupełnie inny, o wiele wyższy poziom trudności. Jedni stają na podium, inni są tuż za nim. Jest jednak takie grono zawodników i zawodniczek, którzy muszą uznać wyższość większości rywali i zajmują odległe miejsca. Jaką lekcję otrzymują uczestnicy takich zmagań?
Z pewnością zawodnicy niezależnie od wyniku jaki osiągnęli, jeszcze ciężej zaczynają trenować. Po drugie, dzięki temu, że obserwowali i walczyli z zawodnikami z innych klubów bardzo szybko przyswajają rozwiązania, których nie znali. Później zaczynają je stosować podczas swoich walk. Widać wyraźnie, że uczestnicy zmagań turniejowych rozwijają się bardzo szybko. Wręcz można mówić o skokowym postępie, który dokonuje się w ich szermierce.
Dziękuję za rozmowę.
Podczas walki trener może jedynie obserwować poczynania swoich podopiecznych.
Fot. UKS Hajduczek Olsztyn
41-219 Sosnowiec
+48 505 803 773
zkssosnowiec@interia.pl
Poniedziałek: 17.30-18.30
Wtorek: 16.30-18.30
Środa: 18.3-20.30
Czwartek: 16.30-18.30
Piątek: 18.30-20.30
Strona www stworzona w kreatorze WebWave.