Po Pucharze Świata w Algierze
Niepotrzebne nerwy
Z Tomaszem Dominikiem, trenerem ZKS i szkoleniowcem kadry narodowej kadetek i juniorek. O występie jego klubowych podopiecznych podczas Pucharu Świata w Algierze rozmawia Andrzej Kaim.
- Mimo, że turnieje drużynowe rozgrywane są zawsze w ostatnim dniu szermierczych zmagań porozmawiamy najpierw o występie naszej żeńskiej drużyny w rywalizacji zespołowej. Polki z Zuzą i Angeliką w składzie zakończyły zmagania na 10 miejscu. W starciu o wejście do czołowej ósemki nieznacznie przegrały z Włoszkami (43:45 – przyp. red.). To sukces czy porażka?
- Patrząc na ranking światowy można odnieść wrażenie, że 10 miejsce to sukces. Jednak w mojej ocenie klasyfikacja prowadzona przez FIE nie pokazuje rzeczywistej siły naszej drużyny. Biorąc pod uwagę umiejętności naszych szablistek powinny one plasować się znacznie wyżej. Niestety żeby być wyżej w rankingu trzeba regularnie meldować się minimum w ćwierćfinałach. Walki z ostatnich turniejów drużynowych pokazują, że dziewczyny są już naprawdę blisko realizowania tego celu.
- Starcie z Włoszkami układało się po naszej myśli. Gdyby nie ta jedna nieszczęsna porażka Zuzy 2:8 prawdopodobnie cieszylibyśmy się z awansu do kolejnej rundy.
- Niestety. Ostatecznie dziewczyny przegrały zaledwie dwoma trafieniami. Trzeba wyciągnąć wnioski na przyszłość tym bardziej, że w kolejnych walkach jak choćby z Greczynkami, w których składzie występowały 3 i 4 zawodniczka rankingu światowego, które w Algierze zajęły 3 miejsca w turnieju indywidualnym poradziły sobie z presją i utytułowanymi przeciwniczkami.
- Przejdźmy do turniejów indywidualnych. Obie nasze zawodniczki awansowały do turnieju głównego. Ich pogromczynią okazała się młoda Amerykanka Tatiana Nazlymov, która w 1/64 wyeliminowała Zuzę, a w 1/32 rozprawiła się z Angeliką.
- W walkach grupowych zabrakło zimnej głowy. Niepotrzebne nerwy sprawiły, że przegrały walki, które powinny wygrać. Później zarówno Angelika i Zuza pokazały się dużo lepiej pewnie wygrywając pojedynki o awans do turnieju głównego. W nim trafiły na Nazlymov, której wyszedł turniej życia. Trzeba pamiętać o tym, że wyeliminowała ona nie tylko nasze zawodniczki, ale w 1/16 rozprawiła się z Emurą Misaki, aktualną mistrzynią świata oraz nr 2 światowego rankingu. Mimo że Zuza wysoko prowadziła z 19-letnią Amerykanką to ostatecznie przegrała. Niestety nie udało się opanować nerwów i pozaszermierczej inteligencji. Kiedy traci się punkty w serii trzeba wybić rywalkę z rytmu. Zwolnić trochę. Jeśli chodzi o Angelikę to trzeba pamiętać, że start w Algierze był dla niej pierwszym od dłuższego czasu udziałem w zmaganiach pucharowych.
- W męskim turnieju indywidualnym chyba wszyscy oczekiwali, że Krzysiek Kaczkowski podtrzyma dobrą passę z zawodów satelitarnych, w których brylował. Niestety puchar w Algierze nie będzie należał do jego najlepszych wspomnień. Dwie wygrane w sześciu starciach grupowych i porażka w 1/128 z Ahmedem Ferjanim. Gdzie szukać przyczyn?
- Obserwowałem walki Krzyśka bardzo uważnie. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to zmiany w jego dotychczasowym stylu walki. Nie twierdzę, że powinien on kurczowo trzymać się rozwiązań, które wypracowaliśmy wspólnie przez lata treningów. Jednak każdy nowy element wprowadzany do repertuaru wymaga czasu na dopracowanie szczegółów. Trzeba brać też pod uwagę to, że Krzysiek zmienił otoczenie. Trenuje z Christianem Bauerem we Francji, ma nowych sparingpartnerów, żyje z dala od kraju.
- Dziękuję za rozmowę.